Działo się to w latach 70-ubiegłego wieku.Byłem małym chłopcem, ok. 12 lat. Ojciec zaprowadził mnie do laryngologa, gdyż skarżyłem się że słabo słyszę na prawe ucho. Lekarz usadził mnie na fotelu. Po oględzinach nie było żadnego płukania., zawołał pomoc (męski pielęgniarz) ten mocno docisnął mi głowę do oparcia fotela. Laryngolog wyciągnął za pleców jakiś kawałek metalu z rączką i wsadził mi to w ucho. Dokonał obrotu śrubowego w kanale usznym.... wrzasnąłem z powodu okropnego bólu! Krew się nie polała, ucho za to bolało mnie przez kilka lat, zwłaszcza gdybym uderzył w nie dłonią złożoną na kształt łódki. Od tamtej pory zatyka mi się tylko lewe ucho (basen, prysznic itp.). Co na to laryngolodzy? Gdy rozmawiałem z jednym młodym - nie mógł w to uwierzyć. Pozdrawiam wszystkich, życzę zdrowia!